wtorek, 7 czerwca 2016

[12] Wybrani aut. C. J. Daugherty


Tytuł: Wybrani
Tytuł oryginału: Night School
Autor: C. J. Daugherty
Wydawnictwo: Moon Drive
433 strony
Z OKŁADKI:
Gdy wszyscy wokół kłamią, komu zaufasz?
Świat Allie legł w gruzach. Jej ukochany brat zaginął, a ona została aresztowana – kolejny raz. Rodzice podejmują desperacką decyzję o wysłaniu dziewczyny do elitarnej szkoły z internatem. Akademia Cimmeria nie jest jednak zwyczajną szkołą. Panują tu dziwne zasady, a uczniowie to w większości bogate dzieci wpływowych rodziców. Kiedy jedna z uczennic zostaje zamordowana, Allie zaczyna rozumieć, że Akademia Cimmeria skrywa mroczny sekret. Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie przystojny Sylvain? A może outsider Carter?
Jaką tajemnicę kryje historia rodziny dziewczyny? Kim tak naprawdę jest Allie?



Sięgnęłam po tę książkę z powodu bardzo wielu pozytywnych opinii. Mam akurat mały deficyt powieści, które mnie zachwycają, więc spróbowałam z lekturą polecaną przez wielu. Szkoda, ze nie przeczytałam wcześniej opisu z tyłu książki... Bardzo się na niej zawiodłam. I nie chodzi tu tylko o fabułę. Styl autorki również nie powala. Jest to jedna z najgorszych książek jakie czytałam. I chyba wcale nie chcę jej zrecenzować w tradycyjny sposób. Postanowiłam przytoczyć pewne cytaty z powieści i na ich podstawie mniej więcej zilustrować, o co mi chodzi.

Zaczynając od początku...

BOHATEROWIE:
Allie jest sprawiającą wiele problemów nastolatką. Ale spokojnie – przecież ma ku temu powody. Na razie luzik! Do tego każdy, kto próbuje ją ostrzec, jest apodyktycznym dupkiem i jego celem jest zawładnięcie nią! O nie, ona będzie walczyć o swoją suwerenność! Nawet jeżeli akurat powinna dziękować na klęczkach za zwrócenie uwagi, ponieważ wpakowałaby się niezłe tarapaty. Co za dziewczyna! Jakim cudem ona ma aż dwóch adoratorów?! Jeżeli przepisem na sukces jest tępa bohaterka, to jaki jest przepis na niepowodzenie?
Sylvian jest ideałem, któremu do stóp padają wszystkie panienki. Urok osobisty? A jakże! I do tego pozycja! (Czyżby był w Nocnej Szkole?) Cóż za postawa! Jak on promieniuje perfekcyjnością!
Carter – dupek, ale skrywa sekret. Nie może go nikomu wyjawić. Próbuje chronić Allie, ale ona jest za tępa, żeby to dostrzec. Tutaj zaczynam się dziwić, że Allie nie jest zbyt tępa na oddychanie.
Jo – na początku miła i sympatyczna, ale czasem jej odbija jak nie jest ze swoim chłopakiem, zupełnie jakby autorka nagle potrzebowała koleżanki-szajbuski...

WYDARZENIA:
1. Cóż za buntowniczka! Maluje po mieniu szkolnym!
2. Do szkoły z internetem internatem.
3. Sylvian.
4. Carter
5. Sylvian
6. Carter
7. Jakaś Nocna Szkoła (po co to komu, skoro jest Sylvian i Carter?)

CZĘŚĆ WŁAŚCIWA, tj. cytaty

Nie ma tu wszystkich ich, ponieważ w tej  książce jest za dużo nonsensów.

"Potrzebujemy przerwy. Też mam jeszcze trochę do zrobienia, ale nikt nie powiedział, że nie mogę się tym zająć później. Na dodatek mamy piękne sobotnie popołudnie. Kto chce wyjść na dwór?"
strona 106
A za moment o tym samym popołudniu czytamy:
"Słyszała dźwięk kropli deszczu rozbijających się o szyby. Całe popołudnie było szaro, a teraz w końcu lunęło."
strona 114/115
Okey. Ja naprawdę rozumiem, że rzecz się dzieje w Wielkiej Brytanii, ale nawet tam "piękne popołudnie" nie oznacza szarości i deszczu.


" – Chodzi o Gabe'a. (...) Jest ranny. Phil też."
strona 119/120
Gdzie na stronie 124 znajdujemy takie oto stwierdzenie Allie:
" – Nic się nie stało – odparł. – Zwykły nieszczęśliwy wypadek. Zdarza się.

„– Zdarza się? –  w jej głosie brzmiało niedowierzanie. – Wypadek w środku lasu, w czasie burzy z piorunami, w wyniku którego połowa uczniów wykrwawia się prawie na śmierć, a ty mówisz »zdarza się«?"
Skoro Phil, Gabe i naciągany Carter są połową szkoły, to z czego ona się utrzymuje? O ile pamiętam, to jedynie Phil doznał względnie znaczącego uszczerbku na zdrowiu. Carter tylko kuku na główce, a Gabe na rączce. Na drugi dzień poszli normalnie na zajęcia.


"Wskazał ręką na stojące obok krzesło.
 – Usiądź.
 –  Nie mów mi, co mam robić – odpowiedziała, zajmując miejsce.
 – Przepraszam. – Uśmiechnął się cynicznie. – Chciałem być uprzejmy."
strona 130
Serio? Każdy, kto coś Allie zaproponuje od razu chce ją kontrolować! To już megalomania! Nie jest na tyle ważna, aby kogokolwiek obchodziło, czy jaśnie panienka usiądzie, czy jaśnie panienka ma kaprys stania i marzy o bolących nogach. To nie jest próba kontroli – to się nazywa dbałość o cudze dobro. I dlaczego, do stu tysięcy par beczek, najpierw ma problem z zajęciem wskazanego miejsca, a potem jednak decyduje się usiąść? Po co ona to w ogóle mówiła? No po choinkę, ja się pytam?
Dalej w tej samej rozmowie czytamy:
"Carter gwałtownie zerwał się  z krzesła i chwytając ją za ramiona, pochylił się nad jej twarzą. Cofnęła się odruchowo. Przysunął się jeszcze bliżej i wymamrotał ochrypłym szeptem (...)"
strona 131
 Zazwyczaj jak z kimś rozmawiamy, kto jest od nas niższy, to pochylamy się nad jego twarzą. Przecież nie mówi do przestrzeni ponad głową odbiorcy. A on pochylił się jeszcze bardziej, mam rozumieć? Skoro i tak już się pochylił, a potem się pochylił, będąc pochylonym, to po co on się jeszcze przybliżał?
Allie o sprawie:
"Zastanawiała się, dlaczego wciąż bawi się w tę idiotyczną rozmowę z kolesiem, który napadł na nią przed chwilą jak jakiś Hannibal Lecter, ale postanowiła pociągnąć to jeszcze chwilę."
strona 132
Obawiam się, że Hannibal Lecter nie byłby skłonny do takiej delikatności.

" – Gabe strasznie chciał wiedzieć, jak znalazłyśmy się w tej altance – dodała Jo. – Nic mu jednak nie powiedziałam, żeby nie wydać Ruth. Dlaczego nie chcesz, żeby się o niej dowiedzieli?"
strona 135
Skoro sama zdecydowała, że nie powie Gabe'owi, to chyba powinna wiedzieć dlaczego...
I dalsza część rozmowy (niczego nie pozbawiona):
" – Nie mogę ci powiedzieć... lepiej, żebyś nie wiedziała. (...) Nie potrafię ci tego wytłumaczyć, słyszałam tylko, że Ruth może mieć przez to kłopoty.
 –  Dobra (...). Ale skoro nie mogę mu [Gabe'owi] powiedzieć prawdy, to musimy wymyślić jakieś wytłumaczenie.
 – Możemy powiedzieć, że grałyśmy w wyzwania i zaczęłyśmy ich śledzić albo że chciałam iść pobiegać w deszczu, a ty próbowałaś mnie powstrzymać."
strona 136
W końcu decydują się na wersję drugą, ponieważ "jest mniej idiotyczna". Obie są idiotyczne! I jakby tego  było mało, to dyrektorce Allie opowiedziała już zupełnie inną bajeczkę na ten temat. I była lepsza. Dlaczego nie mogą się trzymać jednej wersji? Byłoby wygodniej i ryzyko złapania na kłamstwie by zmalało. Paranoja!

" – Gabe traktuje mnie jak dziecko. To oczywiste, że nie chce, abym wychodziła ze szkoły, ponieważ na zewnątrz wciąż jest niebezpiecznie. Zachowuje się wobec mnie jak rodzic. Nienawidzę tego. Mam już parę całkowicie bezużytecznych starych i zdecydowanie nie potrzebuje następnego, dziękuję bardzo. – Pokonała w błyskawicznym tempie całą długość korytarza i dotarła do drzwi. Allie musiała biec, by dotrzymać jej kroku. Dziewczyna zdecydowanym ruchem sięgnęła do klamki i obie stanęły u szczytu schodów.
– Moim zdaniem jesteśmy całkiem bezpieczne – stwierdziła Allie, wpatrując się w idealnie błękitne, wieczorne niebo.
– Mam nadzieję, że nie. Gonisz! – krzyknęła Jo i popędziła w dół schodów. Allie pomknęła za nią po pustym trawniku. Przez kilka minut tańczyły i podskakiwały na trawie, kręcąc się w kółko, upojone wolnością i świeżym powietrzem.
– Zaczekaj – wysapała w końcu Allie, łapiąc przyjaciółkę za ramię. Zwolniły tempo. – Dokąd idziemy? 
– Dobre pytanie. Musimy znaleźć jakieś miejsce, gdzie mogę się ukryć przed Gabe'em, żeby nie mógł mnie złapać i zaciągnąć do środka jak jakiś jasnowidz."
strona 145
O matko, tyle tu tego, że nie wiem od czego zacząć! Primo: Jo narzeka, że jej chłopak traktuje ja jak dziecko, ale bawienie się w berka i tańczenie w koło na trawie chyba go nie przekona do jej dorosłości. Jednak wygląda na to, iż tańce odbywały się po zażyciu jakiegoś niezłego zioła... Teraz z naburmuszonej 5-cio latki robi się głupią nastolatką, co jest bardziej zbliżone do prawdziwego stanu rzeczy.
Idziemy dalej:
"To oczywiste, że nie chce, abym wychodziła ze szkoły, ponieważ na zewnątrz wciąż jest niebezpiecznie. Zachowuje się wobec mnie jak rodzic."
Jeżeli chce ją zatrzymać w budynku, dla jej bezpieczeństwa, to czemu z tego nie skorzystać? i jeżeli to jest dla niej definicja "bezużytecznego rodzica" to mogę tylko bardzo współczuć rodzicom Jo, tak niewdzięcznej córki...
"Musimy znaleźć jakieś miejsce, gdzie mogę się ukryć przed Gabe'em, żeby nie mógł mnie złapać i zaciągnąć do środka jak jakiś jasnowidz." 
Dlaczego Jo porównuje Gabe'a do jasnowidza? Jak dla mnie"zaciąganie dziewczyn do środka", to nie robota dla jasnowidza...

TO TYLE... CHOĆ, NIE – TO NIE PRAWDA. Prawda jest taka, że większości z tych nonsensów tu nie zamieściłam. Jest ich za dużo jak na jeden post. I tak ten jest zdecydowanie za długi!! Jak możecie zauważyć, co parę stron coś cytowałam. Wybierałam cytaty ze środka powieści. 
Pewnie to jest do przewidzenia, że książki nie poleciłabym nawet najgorszemu wrogowi... ale mimo wszystko dla upewnienia napiszę to wyraźnie: TEJ KSIĄŻKI NIE POLECIŁBYM NAWET NAJGORSZEMU WROGOWI!

4 komentarze:

  1. jak dobrze ze to rpzeczytalam bo sama chcialam sei za ni brac teraz jej nei tkne xD pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawde? Myślałam, że będzie to dobra książka. Dobrze, że trafiłam na twoją recenzję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurna dobra zamknij ryja srasz wyżej niż dupę masz

    OdpowiedzUsuń