wtorek, 19 lipca 2016

[15] Niebo jest wszędzie aut. Jandy Nelson


Tytuł: Niebo jest wszędzie
Tytuł oryginału: The Sky is everywhere
Autor: Jandy Nelson
Wydawnictwo: Amber
366 strony

Ale depresyjne klimaty: najpierw tematyka II wojny światowej, później perypetie ludzi na wózku, a teraz śmierć. Ludzie, ja naprawdę nie wiem , co się ze mną dzieje.

"Niebo jest wszędzie", "The Sky is Everywhere" opowiada o losach dziewczyny, która ma babcie i wujka, matki nie. Miała siostrę ale nie dawno się to zmieniło. Zmarła. I to bardzo głupią śmiercią: chorowała na arytmie serca i na jednej z teatralnych prób się ona odezwała.
Siostra miała chłopaka. To dziwne, niesmaczne, wariackie, ale niesamowicie ich we wspólnym smutku po stracie do siebie ciągnie.
No i jest jeszcze Joe. On pojawia się po śmierci siostry. Nie poznał jej i nigdy już nie pozna. Ale za to poznaje Lennie - siostrę pozostałą przy życiu, bez arytmii. Tych dwoje też do siebie ciągnie.

Bardzo dużo słyszałam o tej powieści, dużo dobrego. I jak tylko zobaczyłam ją na półce bibliotecznej, to wiedziałam. Wiedziałam, że muszę ją przeczytać. (Specjalne podziękowania dla mojego brata. Należą się. To on ją znalazł.)

O pani Nelson już słyszałam. Zawdzięcza to swojej powieści "Oddam ci Słońce", której nie przeczytałam (jeszcze), a którą zachwycony był mój brat. Ach, ci bracia! Dobrze, że są. Oprócz jego mam jeszcze dwie starsze siostry. Jakie to fajne! Uwielbiam ich wszystkich!

Lennie - główna bohaterka "Niebo jest wszędzie" też miała rodzeństwo. Miała siostrę, którą kochała. Były ze sobą nad podziw zżyte. Ja osobiście nie mogę sobie wyobrazić, jakby to było, gdybym pożegnała któreś ze swojego rodzeństwa. Nie i już. Zatrzymuję wszystkich. Dlatego od startu współczułam Lennie. To musiało być jak grom z jasnego nieba. Wyszła i już nie wróciła. Makabra! Brr...

Jandy Nelson zdecydowała się na tematykę trudną do wiarygodnego przedstawienia, ale mimo to uczęszczaną przez wielu. Tych "wielu" bardzo często niszczy doszczętnie i sprawia, że nawet ja tracę wiarę w dobrze napisane książki tego typu. Ale są pewne autorskie perełki, które w mig przekonują mnie, że to nie jest wyczerpane już źródło pomysłów i do tego można ją wiarygodnie opisać. Do takich perełek należy Jandy, oczywiście.

Powieść ujmuje bohaterami. Osobowości są tu tak barwne, mają tyle własnych, niepowtarzalnych cech. Są nie do skopiowania. Absolutnie cudowny Big, wspaniała Gram, smutny Toby, radosny Joe, Baily-wichura, Sarah: Barbie w glanach... i zagubiona Lennie. Wszyscy oni (i więcej) znaleźli stałe miejsce w moim sercu. Nie muszę mówić, że Joe uzupełnił kolejne miejsce na mojej liście mężów.

Pierwszym, co mnie uderzyło był kolor czcionki. Niebieski! Wszystko jest tu niebieskie! Zaczynając od okładki, przez pojedyncze wyrazy i na notatkach kończąc. Przyznam, że trudno było mi się do tego przyzwyczaić. Trochę dziwnie i na pewno trudniej się czytało. Celowy zabieg wydawcy, aby wszystko przypominało niebo, chyba nie był za bardzo trafiony. Na szczęście szło się do tego przyzwyczaić.

Podsumowując książka wspaniała, bardzo dobrze napisana, pełna charakterystycznych tylko dla siebie detali (?), naszpikowana niesamowicie niesamowitymi bohaterami, którzy są po prostu niesamowici (naprawdę w nie wielu książkach zdarza mi się pokochać z miejsca, jak leci wszystkich bez wyjątku), smutna i rozrywająca serce na strzępki, ale też przyjemnie rozgrzewająca i łącząca wszystkie te strzępki z powrotem w idealną całość, która tylko rośnie i rośnie, i rośnie...

Pokochałam "Niebo jest wszędzie" i muszę się przyznać: nie płakałam przy "Światło, którego nie widać", ani przy "Zanim się pojawiłeś", ale czytając powieść Jandy Nelson uroniłam parę łez i to nie tylko ze smutku.

Życzę wszystkim takich uniesień przy tej lekturze i chyba powinnam już kończyć i się więcej nie rozpisywać, co bardzo wiele mnie kosztuje, ponieważ mam jeszcze tyle do powiedzenia!

6 komentarzy:

  1. Niebieska czcionka? Wiem, że męczyłabym się podczas czytania. Nie mogę uwierzyć, że książka wywołuje, aż tyle emocji. Teraz nie, ale za jakiś czas postaram się przeczytać.Nie czytałam jeszcze Zanim się pojawiłeś, chyba za głośno jest o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek niebieska czcionka jest trochę denerwująca, ale potem się przyzwyczajasz i już tego nie zauważasz. Jest okey. ;)

      Usuń
  2. Bez jaj, że jest niebieska! Chciałam to zamówić i dobrze, że wpadłam na twoją recenzję :D
    Pozdrawiam
    http://bookparadisebynatalia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja reakcja na wszechobecny błękit była podobna, ale świetnie to ujęłaś! Ha, ha! ;D

      Usuń
  3. Książki nie czytałem, ale jest na moim must readzie od dawna. Wydanie mnie odstrasza (okładka jest według mnie paskudna, a niebiska czcionka to jakiś żart), ale "Oddam Ci Słońce" było cudowne, więc i po tę pozycje napewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcionka jest spoko. Całkiem ciekawy pomysł. A to, że nie bez powodu normalnie jest czarna, to już zupełnie ina sprawa. ;p

      Usuń