poniedziałek, 25 lipca 2016

[16] Baśnie Barda Beedle'a aut. J.K. Rowling


Tytuł: Baśnie Barda Beedle’a
Tytuł oryginału: The Tales of Beedle the Bard
Autor: J. K. Rowling
Wydawnictwo: Media Rodzina
112 stron
J.K. Rowling nikomu nie trzeba przedstawiać. Ale dla pewności... nie zaszkodzi! J.K. Rowling najbardziej słynie ze swojej serii o Harrym Potterze, chłopaku, którego pokochał cały świat. Z paroma wyjątkami, ale to nie katastrofa! Grunt, że magia od czasu pojawienia się sagi (?) stała się o wiele bardziej prawdziwa. Wręcz na wyciągnięcie ręki! Książki zyskały sobie miliny fanów. Filmy pomogły ;). Kto by chciał, żeby koniec przygód HP miał oznaczać koniec świata z Hogwartem?  Nikt. Nawet sama autorka, dlatego przed państwem: "Baśnie Barda Beedle'a"! Kontynuacja dodatków do serii!

 Od zawsze lubiłam Harry'ego, ale do tej książki mnie nie ciągnęło. Miałam obawy typu: "czy to już nie za dużo?", " a co jak się przeje?". Nie chcę, rzygać Harrym, tylko go lubić. No ale, jakoś tak się złożyło, że jak zobaczyłam "Baśnie..." na półce w bibliotece, to nie mogłam przejść obok nich obojętnie. No co miałam zrobić? Przecież nie pozwolę im tak bezczynnie leżeć...

No i masz... Przeczytałam. I muszę powiedzieć: nie zawiodłam się. Te baśnie są super! Normalnie czuję, jakbym serio mogła czytać te bajki dzieciom na dobranoc.
Nie będę omawiać wszystkich po kolei, bo to nie ma sensu, ale po prostu jestem w szoku. Są naprawdę dobre.
I to chyba jedyna część HP (dodatek), jaki miałabym naprawdę ochotę kupić! Chyba też chodzi o jej objętość – nie jest tomiszczem. Ma zaledwie 112 stron! Akurat mi pasuje, bo nie mam czasu na długie lektury. A ta mi pasuje.

Kolejną fantastyczną rzeczą są rysunki zamieszczone w książce. Nie mogę uwierzyć, że naprawdę zostały narysowane przez J.K. Rowling! Są takie ładne! Bardzo mi się podobają.

I do tego podziwiam szczytny cel, na jaki został przeznaczony dochód ze sprzedaży książki. To super sprawa i możliwe, że ma udział przy moich myślach o kupnie egzemplarza... ^^
(Może moja przeklęta biblioteczka w końcu przestanie być pogrążona w czarnej magii?)

Co tu dużo mówić... to tylko dodatek... nie wiele można napisać...
Już wyraziłam swój zachwyt (?). Taka "mini" ta recenzja.


PS
I jeszcze tylko jedno: tusz zastosowany do druku opowiadań strasznie śmierdzi! To chyba jedyna książka, której nie będę wąchać z przyjemnością...

4 komentarze:

  1. Może po to sięgnę... Świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. przeczytalabym z samej czystej ciekawosci. pozdrawiam! i ten tusz bleee :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff... Przynajmniej wiem, że nie tylko mój egzemplarz tak śmierdział. ;p Również pozdrawiam.

      Usuń