Tytuł: Wokół
słów
Tytuł
oryginalny: Two Across
Wydawnictwo:
Pascal
Autor: Jeff
Bartsch
349 stron
|
No, cóż, zawsze może być lepiej. Niemniej, powieść była bardzo przyjemna i lekka, a pomysł dobry. Jednak po lekturze "Wokół słów" ma się niedosyt. Chciałoby się czegoś jeszcze. Odpowiedzi na obietnice zapisaną na okładce. Pociągnięcia tematu dalej, jakiejś innej głębi, więcej zawiłości, a dostaje się jednowątkową opowiastkę, o dwójce nastolatków, którzy stwarzają sobie nawzajem tysiące problemów, aby być razem. Może wymagam zbyt dużo jak na debiut, ale opis z okładki gwarantował mi "Czarującą, inteligentną i zabawną historię miłosną". Z tego wszystkiego jestem w stanie potwierdzić tylko "historię miłosną". I ostrzegam, to, że książka opowiada o inteligentnych ludziach, wcale nie znaczy, że jest inteligentna.
A propos inteligentnych ludzi, to główni bohaterowie byli całkiem udani. Vera i Stanley. Oboje inteligentni, bystrzy, dobrzy w każdej dziedzinie nauki, oprócz chemii (międzyludzkiej). Geniusze matematyczni, ortograficzni i orły z historii oraz francuskiego. Równie dobrzy w układaniu krzyżówek, co... w kłamaniu. Para, która zdołała okłamać wszystkich dookoła, wykorzystując łatwowierność ludzką. SZARLATANI. W ten sposób sami siebie określają. Zamiast powiedzieć prawdę wpakowują się w niezłe tarapaty, co z tego wyniknie?
Dobry pomysł Jeffa został przekształcony w jednowątkową książkę. Kurczę, jak ja bym chciała przeczytać ją od nowa, tylko, że z wieloma zakrętami i pułapkami, których nie stwarzają Stanley z Verą (kolejność nie przypadkowa).
Pomimo czasem zadziwiających decyzji, które podejmowali główni bohaterowie, to nie trudno było mi w nie uwierzyć. Może czasem, trochę... ale ogólnie Stanley i Vera byli najlepszą rzeczą w tej książce, co skutkuje na wielki plus, ponieważ dobrze wykreowana główna postać, co do której prawdziwości nie ma się zastrzeżeń to połowa sukcesu. Nie ma co się zastanawiać nad pozostałymi bohaterami, ponieważ było ich mało, a cała akcja skupiała się tylko i wyłącznie wokół Stanleya i Very.
Uwaga: obalam kolejny epitet z okładki. Ta książka nie jest zabawna. Ma swoje momenty, kiedy można się uśmiechnąć, ale dużo więcej jest chwil, kiedy byłam bliska płaczu. Za to ma ładne cytaty:
Choć nie lubię, kiedy w książkach autorzy odkrywają starożytną prawdę na nowo, to to wcale nie wydaje mi się wydumane, czy przesadzone. Podoba mi się! Sama się sobie dziwię, ale Jeff Bartsch po prostu umiał to wpleść, aby nie wyglądało źle, tylko uwydatniło dobre cechy powieści.
To nie perełka literatury, tylko książka jedna z wielu, ale za to przyjemna i doskonała jak na relaks, odpoczynek. Mnie trochę zawiodła, bowiem nastawiłam się na coś dużo lepszego, jednak z innym podejściem pewnie sprawiłaby mi dużo większą radość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz